niedziela, 3 października 2010







Nimbin -> Currumbin
Rano postanowilismy pojechac kawalek dalej i wdrapac sie na cos co mialo byc wulkanem, ale jak sie potem okazalo nim nie bylo. Bylo za to gora o nazwie Mount Warning. Pani w informacji powiedziala, ze nie poleca isc o tej porze (o 1po poludniu) bo bedziemy wracac po ciemku, a trasa w dwie strony zajmuje 4-5h...wiec poszlismy;] Trase z zaliczonym na szczycie piwkiem i kanapkami pokonalismy w nieco ponad 3h;] Gora calkiem spoko, widoczki mega, ostatnie podejscie na szczyt hardcore - trza sie bylo lancuchow trzymac. Na szczycie spotkalismy jeszcze jakas pare i polecili nam miejscowke, gdzie mozemy sie przekimac. No i pojechalismy spedzic noc na parkingu za jakas firma w miejscowosci Currumbin, w ktorej nie bylo absolutnie nic;]
Droga na szczyt wiodła przez krzoki!

Po krzokach nadejszła pora na ostre podejście...

Po to żeby zobaczyć takie o to pikne widoki;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz