niedziela, 3 października 2010

Currumbin -> Caboolture
Nastepnym celem bylo Surfers Paradise i Brisbane. Jak postanowilismy tak nie zrobilismy. Co prawda odwiedzilismy te miejsca i przejechalismy jeszcze przez Miami...ale w efekcie wyladowalismy w Caboolture. Dzien raczej intensywny z 2godzinnym chillem w Surfers Paradise, szybkim zwiedzaniem Brisbane, skad zadzwonilem do Rapha - francuza poznanego w Sydney - ktory powiedzial, ze mieszka teraz niedaleko i zebysmy wpadli na browara. Pocisnelismy kilkadziesiat kilometrow wiecej tego dnia i znalezlismy sie na farmie z truskawkami. Przekimalismy sie przy polu, a wczesniej wypilismy pare piwek i pogadalismy. Generalnie relaks;]
Widoczek na Surfers Paradise dzień przed...

Tam za chwile jadymy!

Takie miasta to tylko w Australii, czyli Raj Serferów na Złotym Wybrzeżu

A tu już Brisbane i spacer brzegiem rzeki
Truskawkowa farma i nasza miejscówka na nocleg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz