niedziela, 3 października 2010

7:05 4pazdziernik - Łupek postanowil ogarnac blog w dwa dni, bo wlasnie tyle zostalo mu jeszcze czasu w Australii...nadrabiam w takim razie zaleglosci z czerwcowego roadtripa i wrzucam wpisy wyszperane w kalendarzu i gdzies na lapku...zaczynamy!

Road Trip START!
2 czerwca 2010...czas zaczac ROADTRIP;] Po 4miesiacach spedzonych w Sydney w koncu ruszam zobaczyc Australie. Miesiace calkiem udane, momentami nudne, momentami zajebiaszcze, kupa poznanych ludzi, troche zarobionych pieniedzy, ktore nalezy teraz wydac...
Pare dni temu do Sydney przylecial Daniel, z ktorym wynajmujemy bryke i ruszamy w 21dniowa podroz wschodnim wybrzezem Australii od Sydney do Cairns. Sroda rano, 2czerwca, wstajemy wczesnie i rano i jedziemy odebrac Hippi Campera. Wg planu mielismy juz o 10.00 wyjechac z miaste no ale oczywiscie wszystko poszlo inaczej i wyjechalismy o 14.00 (glownie przez to, ze zapomnialem prawa jazdy i musielismy sie wracac do wypozyczalni, ale tez przez problemy z ogarnieciem jezdzenia po zlej stronie drogi).
Pierwszym celem bylo Hunter Valley - rejony przepelnione najlepszymi australijskimi winnicami. Pocisnelismy ok 200km i juz po zmroku(czyli o 17.00...strasznie szybko robi sie tu zima ciemno) wylismy na miejscu, czyli w Cessnock. Nadszedl czas zeby znalezc pierwsza miejscowke do spania. Pojechalismy do irlandzkiej knajpy i sklepu z browaroma i innymi alkoholyma. Kupilismy wino jak przystalo na takie rejony, pogadalismy z kolesiem z Nowej Zelandii, ktory pracowal w bottle shopie gdzie mozemy sie przekimac. Pokierowal nas na tzw rest area i tam pojechalismy. Jako, ze bylo kompletnie ciemno i prawie zadnych latarni, nie trafilismy tam i zatrzymalismy sie na parkingu pod winiarnia Lindemans'a. Na calym terenie nie bylo kompletnie nikogo, wiec stwierdzilismy, ze jest w miare bezpiecznie. Po obejsciu parkingu zobaczylismy w blaszanym budynku obok winiarni otwarte drzwi i swiatlo. Jak sie pozniej okazalo, ktos zapomnial zamknac mini muzeum winiarni...wiec weszlismy do srodka i obalilismy tam flaszke wina:) Co by nie bylo - wypilismy wlasne wino mimo masy win w okolo - tak troche nie po Polsku postanowilismy nie krasc;] Rano pobudka i pocisnelismy zwiedzac winiarnie z winami organicznymi i w droge....
Jako najlepsza rzecz z dnia nr1 uznaje widok wombatow pasacych sie przy trasie!

Pozegnalne piwko z Yumi, Peppe i Emanem.

Denis, Łupek i Hippi Camper!

Wombat Andrzej - moje najbardziej ulubione Australijskie stworzenie

Jak wino to tylko w muzeum...

Pozdro Andrzej Crew!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz