piątek, 26 marca 2010

Nadejszła chwila, aby coś znowu napisać po dłuższej przerwie. Po raz kolejny nie uda mi się powalić nikogo na kolana faktami z mojego życia codziennego, ale co nieco napisze...
Minęły 2miesiące i 4dni od kiedy przyleciałem do Australii. Dla mnie minęły baaardzo szybko. Od początkowego zamieszania i zamotania związanego z moim przybyciem na nowy kontynent minęło już kilkadziesiąt dni i udało mi się już trochę wsiąknąć w nową rzeczywistość. Według planu, w całej mojej podróży to właśnie tutaj zatrzymuję się najdłuższy czas, a jeśli gdzieś przebywa się dłużej, zaczyna się też rutyna. Samo określenie brzmi niezbyt pozytywnie, ale tutejsza rutyna póki co jak najbardziej mi odpowiada;] Jak wygląda przeciętny tydzień z życia Łupka na przestrzeni ostatnich 2miesięcy? Mniej więcej tak:
Poniedziałek - Jak już wcześniej pisałem, zacząłem biegać co by zrzucić parę kilo i wyglądać jak Dejwid Hazelnut z Bejłocza. Biegam regularnie od 5tygodni i mogę się pochwalić, że od momentu kiedy opuściłem Polskę zgubiłem ok. 7kg ;] Oprócz biegania jestem na diecie, którą sam sobie wymyśliłem no i działa! Co najważniejsze w mojej diecie nie trzeba rezygnować z browara! Wracając do tematu - poniedziałek zaczynam od biegania, potem śniadanie w ogródku za domem (jeśli można tak nazwać miejsce gdzie zamiast trawy jest żwir i stoi tam stół...). Potem chillout w postaci poszukiwania tatuaży i głupich filmików w internecie, pogadanek ze współlokatorami (zawsze znajdzie się ktoś do rozmowy spośród prawie 20osób mieszkających w naszym domu). Następnie zakupy w pobliskim tanim markecie, obiad, drzemka i do pracy. Od 5 do 11 polewam wina, browary, driny i soki w restauracji Splash. Po wyjściu z knajpy wsiadam w autobus i po niecałej godzinie jestem w domu. Potem standardowo piwko, rozmowy i kimono ok 1-2w nocy.
Wtorek - pobudka ok 10, śniadanie, potem w autobus i na plażę na kilka godzin, praca od 6-11, piwko, rozmowy;]
Środa - biegam, jem, odpoczywam, jem, drzemka, praca, kimono;]
Czwartek - patrz wtorek;]
Weekend - zależnie od tego jak się dogadam z jedną z kelnerek, pracuję w piątek lub sobotę. Tego dnia nie jestem już barmanem tylko biegam z jedzeniem i rozdaje je ludziom;] W weekendy za barem stoi drugi barman. W piątek i sobotę też biegam, jem, odpoczywam, jem, drzemię itd. Niedziele mam wolne i od pracy i od biegania;] Generalnie dwa wolne weekendowe dni staram się wykorzystać jak najbardziej produktywnie ze znajomymi z naszego domu i staramy się zwykle ruszyć dupska w miasto. Do tej pory udało nam się ruszyć nasze leniwe tyłki do miejsc takich jak: Galeria Sztuki Nowej Wschodniej Walii (czyli regionu, w którym znajduje się Sydney), przeróżnych parków, Muzeum Marynarki, 2 Konwencji Tatuażu, basen, kręgielnia, turniej pokera. Ostatnimi dniami mamy też w zwyczaju wybierać się w kilka osób wieczorami na pustą plażę i pływać a raczej walczyć z falami. Rozrywki jakie są takie są, ale wszyscy tutaj oszczędzają jak tylko mogą na dalsze podróże, więc wszelkie zabawy raczej niskobudżetowe;]

Wypada mi się też pochwalić, że tatuaż na mojej nodze wykonany przez Tofiego (pozdro Andrzej!) dostał drugą nagrodę w kategorii "leg sleeve" na drugiej konwencji tatuażu w Sydney.
Wczoraj wybraliśmy się pięcioosobową ekipą na turniej pokera i tu też mogę się pochwalić;] Co prawda nie wygrałem, ale można mnie było zobaczyć przy finałowym stole. W efekcie zająłem 7miejsce na 25graczy;]

Skoro tak już się chwalę to bardzo możliwe, że moja facjata zagości też w australijskiej telewizji. Wszystko to za sprawą Raph'a, kumpla z Francji, który nie dał rady dość sporym falom na plaży Bondi. Fala go porwała, przywalił twarzą w dno, trochę się poodzierał, a zaraz po tym znalazł się na noszach i przed kamerą serialu dokumentalnego Bondi Rescue. Gdy Raph leżał przymocowany do noszy, ja i kilku znajomych udzieliliśmy krótkiego wywiadu jako zatroskani ziomale hehe;] Raph wylądował na chwilę w szpitalu w celu profilaktycznego prześwietlenia kręgosłupa. Następnego dnia znowu pływał na tej samej plaży;]

Generalnie wypada mi napisać, że na prawdę dobrze się bawię i mimo tego, że tęskno mi do Was to zaczynam czuć się tutaj po prostu dobrze;]
Niżej jeszcze kilka fotek z konwencji tatuażu i zawodów surfingowych. Póki co więcej fot nie będzie, bo parę dni temu plaża zaatakowała mój aparat i jest w nim teraz jakieś pińcet kilo piasku no i muszę oddać go do czyszczenia...

Pozdrowiska i do następnego!